Dziecko

Naturalnie dbamy o malucha, czyli na co zwracać uwagę przy pielęgnacji

Pierwsze kometyki dla malucha na co dzień – jak je wybrać?

Zazwyczaj dzieje się tak, że dla wprowadzenia w naszym życiu jakiś zmian potrzebujemy inspiracji. Dotyczy to także zmiany naszego stylu życia na „eko”. Dla wielu rodziców motywacją, by zainteresować się tym, co naturalne (od metod leczenia – po sposób odżywiania) jest przyjście na świat dziecka.

W dobie powszechnych alergii coraz większym zainteresowaniem cieszy się naturalny sposób odżywiania i pielęgnacji niemowląt oraz małych dzieci, a w odniesieniu do starszaków – także edukacja ekologiczna. My również chcemy przekonać wszystkich rodziców

i opiekunów, że warto naturalnie zadbać o dziecko już „na starcie”.

Oto pierwszy z cyklu artykułów, w których przybliżamy, na co zwracać uwagę, by ograniczyć kontakt dziecka z nadmiarem szkodliwych substancji chemicznych oraz jak pielęgnować je w sposób naturalny.

Dziś odpowiemy na pytanie:

Dlaczego należy być ostrożnym dobierając dla bobasa pierwsze kosmetyki i z jakiego powodu te konwencjonalne warto zastąpić naturalnymi.?

W kolejnych artykułach podsuniemy inspiracje, jak niemowlęce kosmetyki wykonać samodzielnie, wykorzystując składniki ekologiczne.

Chemikalia „na Dzień Dobry”

Zwykle już w szpitalu położniczym malutki człowiek, który dopiero co przywitał się ze światem, dostaje „na dzień dobry” prezent ufundowany przez przedstawicieli koncernów kosmetycznych: próbki kosmetyków. Takie gratisy i reklamy rodzice znajdują także w prasie parentingowej. Reklamy przekonują, iż ich stosowanie jest niezbędne w prawidłowej pielęgnacji wrażliwej skóry maluszka, co potwierdzają, opłacone przez koncerny farmaceutyczne i kosmetyczne, „autorytety naukowe”.

Jednak kryje się tutaj pewien paradoks, ponieważ podstawowym składnikiem niemowlęcych kremów, mydełek, oliwek, emulsji czy balsamów, i to nawet tych hipoalergicznych, są pochodne ropy naftowej (oleje mineralne i silikonowe, parafina, wazelina czy cerezyna). Tworzą one na skórze szczelną warstwę, pod którą skóra „dusi się”, co może prowadzić do powstawania wyprysków, podrażnień i wysuszenia skóry.

Skóra niemowlęcia jest bardzo cienka i delikatna (dwukrotnie cieńsza, niż nasza). Bardzo łatwo ulega podrażnieniom, ponieważ nie chroni jej szczelny płaszcz lipidowy, a na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych jest narażona w znacznie większym stopniu, niż skóra dorosłego. Na wczesnym etapie rozwoju jest jednym z najważniejszych zmysłów malutkiego człowieka, dzięki któremu bardzo intensywnie odbiera on otaczający świat i zdobywa pierwszą o nim wiedzę. Dbajmy więc o nią w sposób szczególny, by świat jawił się dziecku jako miejsce przyjazne, a pierwszy kontakt z nim dostarczał pozytywnych wrażeń.

Wrażliwa skóra malca wymaga bardzo delikatnej pielęgnacji, bo nie zdążyły się w niej rozwinąć jeszcze mechanizmy obronne, tymczasem kosmetyki konwencjonalne, nawet te przeznaczone dla najmłodszych, bardzo często zawierają w swoim składzie sporo potencjalnych alergenów (są nimi np. perfumy), a także emulgatory, konserwanty czy glikole, wysuszające naskórek i przyczyniające się do powstawania stanów zapalnych. Cały czas ich wpływ na organizm nie jest jeszcze znany i coraz częściej mówi się o negatywnych skutkach ich długotrwałego stosowania oraz o ich toksyczności. Pamiętajmy, że skóra naszych podopiecznych jest ich naturalną barierą ochronną i aplikując je dziecku ingerujemy w jego układ odpornościowy, który na tak wczesnym etapie jest jeszcze niedojrzały.

Czytajmy etykiety

Jeśli zdecydujemy się na używanie klasycznych środków myjących, to warto unikać tych  zawierających silne detergenty (najczęściej laurosiarczany), takie jak: Sodium Laureth/Lauryl Sulphate czyli SLS (czy ich pochodnych). Znajdziemy je w dziecięcych mydełkach i szamponach, tymczasem w przypadku dostania się do oczu mogą one powodować ich podrażnienie czy zapalenie spojówek, a ich wniknięcie do małego noska najprawdopodobniej spowoduje jego nieżyt. SLS i SLES wchodzące w skład kosmetyków mogą być ponadto zanieczyszczone rakotwórczymi dioksanami (dioxane).

Czytajmy etykiety, i nawet, gdy producenci zachwalają, że niemowlęce kosmetyki z SLS zawierają zioła łagodzące podrażnienia, takie jak rumianek czy lawenda, zwróćmy uwagę, na którym miejscu znajdują się one na liście składników INCI. Ich obecność na końcu listy niewiele pomoże, gdy po zastosowaniu takiego mleczka czy balsamu na delikatnej skórze bobasa pojawią się wypryski czy zaczerwienienia.

Kwestią kontrowersyjną jest także obecność w kosmetykach dla milusińskich syntetycznych konserwantów, takich jak parabeny (ukryte zwykle pod nazwami: ethylparaben, propylparaben, methylparaben czy butyloparaben). Dla przykładu, w takim kraju, jak Dania wprowadzono oficjalny zakaz stosowania propylu i butyloparabenu w kosmetykach dla dzieci poniżej 3 lat z uwagi na ich ryzyko zaburzania gospodarki hormonalnej. Może więc warto rozważyć zastosowanie kosmetyków, które nie mają ich w swoim składzie parabenów, ani innych substancji, których wpływ na rozwój młodego organizmu nie jest dokładnie znany?

Czego zatem używać?

Niewątpliwie najlepiej w pielęgnacji niemowlęcej skóry sprawdzają się certyfikowane kosmetyki ekologiczne, ze względu na zawartość pochodzących z kontrolowanych upraw substancji naturalnych. Nie znajdziemy w nich pochodnych ropy naftowej, zamiast których „bazą” są oleje roślinne, np. sezamowy czy migdałowy. Struktury kwasów tłuszczowych takich olejów są zbliżone do struktury ludzkiej skóry, dlatego są one tak dobrze przyswajalne i doskonale nawilżają.

Innym rozwiązaniem jest tworzenie dla dziecka w domowych warunkach własnych kosmetyków, z wykorzystaniem środków spożywczych, takich jak dobrej jakości oleje, zioła czy ziarna, zboża (siemię lniane, płatki owsiane). Aby były one w pełni ekologiczne należy przy ich tworzeniu sięgać po produkty z eko-certyfikatem. Takie kosmetyki mają tą przewagę nad tymi kupionymi w sklepie, że są znacznie tańsze i sami decydujemy o ich składzie, nie pozwalając by organizm naszego dziecka był miejscem do przeprowadzania chemicznych eksperymentów.

Wbrew pozorom, eko-kosmetyki tworzone w domowych warunkach są proste w przygotowaniu. Wszystkich, którzy chcieliby się o tym przekonać, zapraszamy do lektury kolejnych artykułów z tego cyklu.

K. Głowacka

 

Źródło:

www.luskiewnik.strefa.pl/acne/toksyny.htm

www.edziecko.pl/testy_konsumenckie/1,128400,12736555,Parabeny___czy_slusznie_sie_ich_boimy_.html

Przeczytaj także:

O autorze

Powiązane artykuły

Zostaw komentarz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie widoczny.